Nie udało mi się dostać żółtej soczewicy, więc zamieniłam ją na brązową. Poza tym niewiele zmieniłam w oryginalnym przepisie.
Składniki:
- szklanka zielonej soczewicy
- szklanka czerwonej soczewicy
- szklanka brązowej soczewicy (w oryginale żółtej)
- 2 cebule
- 3 łyżki oliwy
- sok z połowy cytryny
- 3 ząbki czosnku
- imbir (ja dałam ok. łyżeczki świeżo startego)
- pęczek kolendry
- sól, pieprz
Moje wrażenia na temat tej sałatki są bardzo pozytywne. Lubię soczewicę a tutaj jest ona dodatkowo ciekawie przyprawiona. Imbir i kolendra dają jej słodki posmak. Wydaje mi się tylko, że nie ma po co bawić się w różne kolory soczewicy, bo i tak na końcu całość jest szarobura. Chociaż może gdybym miała żółtą soczewicę a czerwona mi się nie rozgotowała to byłoby inaczej. Tak czy siak smak w zupełności rekompensuje tę szaroburość.
Myślę też, że nazwa "miseczka" nie jest adekwatna do otrzymanej ilości sałatki. "Micha" byłoby dużo bardziej na miejscu. A u mnie to nawet "gar", bo nie znalazłam w kuchni miski odpowiednio dużej, aby wymieszać to wszystko i musiałam to robić w dużym garnku.
Podsumowując, moim zdaniem jest to bardzo ciekawa i smaczna propozycja. Ciekawa jestem, czy miska soczewicy, za którą w Biblii Ezaw sprzedał swoje pierworództwo smakowała podobnie. Jeśli tak, to aż tak bardzo mu się nie dziwię.
2 komentarze:
na dużą dawkę energii z chęcią zjadłabym taką zawartośc miseczki..
o tak, energetyczne to jest
Prześlij komentarz