29 lipca 2013

Kawa z lodami

Dzisiaj też przyszła pora na coś chłodzącego. No cóż, trzydzieści parę stopni w cieniu do czegoś zobowiązuje. Tym razem jednak nie będzie orzeźwiająco, ale chłodząco-sycąco. Kawa z lodami, czyli kaloryczny deser na upalny dzień. Bo nawet w upał jakąś porcję energii trzeba sobie dostarczyć. Przynajmniej tak się będę tłumaczyć.
No po prostu zachciało mi się takiej kawy po przeglądaniu przepisów z wczorajszego wspólnego gotowania. Zatem dzisiaj występuję indywidualnie, ale też w ramach akcji „Dla ochłody”.

Składniki:
  • 1 porcja lodów waniliowych (u mnie moje własne z prawdziwą wanilią, na szklankę gotowej kawy przypadły ok. 2 gałki)
  • 1 porcja świeżo zaparzonej mocnej kawy 
  • 1 porcja zimnego mleka (no trochę mniej, bo w trakcie zwiększa objętość)

Aby zrobić taką kawę perfekcyjnie należy być opanowaną ośmiornicą z dobrą koordynacją ruchową. A przynajmniej trójnicą, bo wypadałoby zrobić trzy rzeczy na raz. Ale można też to zrobić zupełnie na luzie i nie przejmować się, że lody się właśnie topią, piana opada, a kawa jeszcze nie zaparzona. W takim przypadku należy:
Najpierw zaparzyć kawę, bo ona może poczekać. Może, ale nie musi, gorąca też się nadaje. Następnie nałożyć do szklanki(-ek) lody. Jak się trochę roztopią, to trudno. I tak będą w środku i nie będzie widać. Następnie wyjąć z lodówki mleko i je spienić (spieniaczem, ubijaczką, shakerem – co kto ma). I teraz jest moment, kiedy należy działać szybko. Na lody wlać kawę, na to mleko i podawać.
No czasem ma się fanaberię, żeby w tym momencie zrobić zdjęcie. Wtedy mleko złośliwie opada i wygląda o tak:



Dla ochłodyKawa...i co dalej?

27 lipca 2013

Dla ochłody: sorbet cytrynowy

Od niedawna jestem szczęśliwą posiadaczką maszyny do robienia lodów. Jak również szczęśliwą posiadaczką szczęśliwej rodziny, bo rodzina uwielbia lody. Każdy z nas ma swoje upodobania. Ja najbardziej lubię „konkretne” smaki: czekoladowy, kokosowy, truflowy, itp.. Tłuste i słodkie. Najmłodszy z nas je na razie tylko wafelki i dodatki (np. owoce), bo na lody jest jeszcze za mały. Trochę starszy najbardziej lubi lody „bezsmakowe” : waniliowe lub śmietankowe. A najstarszy najchętniej je „kwasy wykrzywiające gębę”. Sorbety z cytrusów, czarnej porzeczki itd. Dzisiaj powstały lody właśnie na jego gust. W ramach wspólnego gotowania przygotowywaliśmy bowiem coś do akcji Baru Sałatkowego „Dla ochłody”. A czy coś może być lepsze na okropny upał niż sorbet cytrynowy?

Składniki: (ilość „na raz” dla dwóch do czterech osób)
  • 1 cytryna
  • 250 ml wody
  • 100 g cukru
Wodę wymieszać z cukrem w garnku i delikatnie podgrzewając mieszać, aż cukier się całkiem rozpuści. Zostawić do ostygnięcia. Z cytryny wycisnąć sok. Gdy syrop jest już chłodny, dodać sok z cytryny i wymieszać. Nalać do zamrożonej misy maszyny do lodów i nastawić maszynę, aby mieszała, aż zgęstnieje. Mnie to zajęło dla tej ilości ok. 20 minut.


Sorbet cytrynowy ma jedną wadę. Jest paskudnie niefotogeniczny. Tak prezentuje się przybrany czerwoną porzeczką. (dodatkowa kwaśność!) I jest to najlepsze co udało mi się uzyskać.


Być może niedługo pojawi się tu więcej przepisów na lody, bo maszyna sprawuje się świetnie. Będę też musiała powtórnie zrobić lody agrestowe, skoro już nie muszę się męczyć z wkładaniem do zamrażalnika, wyjmowaniem, mieszaniem i znowu wkładaniem. A pamiętam, że tamte lody mi bardzo smakowały.

Razem ze mną chłodzili się:



21 lipca 2013

Makaron z bobem po włosku

Dzisiaj znowu przepis w ramach wspólnego gotowania, ale tym razem na szczęście bez boczku. Dzisiaj razem publikujemy włoskie potrawy z bobem. Ja bardzo rzadko robię coś bobem, więc nie mam doświadczenia. Dlatego tym razem zdecydowałam się zrobić coś bardzo prostego – bób jako dodatek do makaronu.

 Składniki:
  • 1 kg bobu
  • 50 g masła
  • ćwierć szklanki oliwy
  • 2 ząbki czosnku
  • gałązka rozmarynu
  • półtorej szklanki bulionu
  • cebula
  • sól, pieprz
  • 500 g makaronu wstążeczki (linguine)
  • starty parmezan do posypania
Bób zalać na moment zimną wodą. Na głębokiej patelni rozgrzać masło i oliwę. Ząbki czosnku przekroić i wraz z rozmarynem wrzucić na rozgrzany tłuszcz. Cebulę obrać i posiekać. Kiedy czosnek się przyrumieni wyjąć go wraz z rozmarynem i zamiast nich wrzucić cebulę. Bób odcedzić. Kiedy cebula się zeszkli wrzucić bób i zalać bulionem. Przyprawić i gotować na średnim ogniu ok. 20 minut, aż bób będzie miękki. W międzyczasie ugotować makaron. Wyłożyć na talerze makaron, zrobić wgłębienie, nałożyć do niego bobu i posypać parmezanem.


Razem ze mną bób gotowali:

9 lipca 2013

Boczek, rabarbar, alkohol

Na dzisiaj przewidziane było wspólne gotowanie z trzema składnikami: boczkiem, rabarbarem i alkoholem. Ten zestaw pojawił się spontanicznie w wyniku luźnej rozmowy na grupie wspólnego gotowania. Spodobało mi się to wyzwanie i w efekcie wymyśliłam potrawę, która zawiera tylko te trzy składniki, tzn.:

  • boczek w plastrach 
  • rabarbar
  • ciemne piwo, najlepiej kwaskowe
Boczek utopić w piwie i trzymać przynajmniej pół godziny. Następnie pokroić rabarbar na kawałki długości kilku centymetrów (mnie więcej na szerokość boczku). Rabarbar obwijać boczkiem i nadziać wykałaczką, aby się trzymało. Zgrillować. (ja użyłam patelni grillowej). Gotowe możnaużyć jako przekąskę do piwa. (więc alkohol występuje podwójnie)



Jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona wynikiem eksperymentu. Wyszła naprawdę fajna przekąska. Rozpływający się w ustach kwaśny rabarbar otoczony chrupiącym boczkiem.

Oprócz mnie eksperymentowali Mirabelka i Wojciech. Mirabelka zamieściła nawet rozmowę, od której to wszystko się zaczęło.

Niestety dzisiaj nie zdążyłam ze stworzeniem posta na tradycyjną 19., bo akurat wracałam z wojaży i szukałam w tym momencie drogi z lotniska do domu. Dziękuję Mirabelce i Wojtkowi, że zgodzili się, żebym dołączyła do nich trochę później. I dlatego też dzisiaj piszę jeszcze bardziej lakonicznie niż zwykle. Za to dwa zdjęcia zamiast jednego, to może się trochę wyrówna.