Oto moja druga propozycja do
Festiwalu deserów, równie owocowa co poprzednia. Natomiast zmieniamy kolorystykę, zamiast czerwonego będzie teraz zielono-żółto. I zimno.
Te oto lody z agrestu to moja pierwsza lodowa próba. Po mojej Mamie odziedziczyłam paniczny lęk przed salmonellą zatem już przy wyborze przepisu zrezygnowałam z jajek. A właściwie to na podstawie przepisów znalezionych w sieci stworzyłam własny. Nawet udało mi się dobrze dobrać proporcje, bo smak wyszedł mi taki jak sobie wymyśliłam. Nie mdły, nie za kwaśny, delikatny, ale intensywny. A sam proces tworzenia tych lodów nie jest skomplikowany, jednie długotrwały.
W każdym razie mój lodowy wytwór okazał się w sam raz na dzisiejszą pogodę.

Składniki:
- ok. kilograma agrestu
- 350 g śmietany min. 30%
- ćwierć szklanki cukru
- szklanka wody
Agrest umyć i oczyścić, poodcinać "ogonki". Zalać go wodą z cukrem i zagotować. Gotować do zmięknięcia. Po czym ostudzić. Gdy jest już chłodny zmiksować lub przetrzeć przez sito (wersja dla pracowitych pestkofobów). Ubić śmietanę. Wymieszać wszystko na w miarę jednolitą masę i rozpocząć zamrażanie. W trakcie tego procesu należy co 20-30 minut wyjmować z zamrażalnika i mieszać. Ma to zapobiec tworzeniu się kryształków lodu wewnątrz lodów. Szczęśliwi posiadacze maszynki do lodów oczywiście nie muszą się tak męczyć. ;-)