Od pewnego czasu w naszej blogosferze panuje straszny natłok akcji kulinarnych. Dawno już przestałam uczestniczyć we wszystkich napotkanych, nie da rady - muszę wybierać tylko te, które mnie najbardziej interesują. A że z czasem u mnie ostatnio krucho (ale o tym dalej), to mogę uczestniczyć naprawdę w niewielu. Jednak ostatnio Pela zaproponowała akcję, w której po prostu nie mogę nie uczestniczyć. Czytając jej zaproszenie miałam wrażenie jakbym czytała o sobie. A chodzi o akcję
No właśnie, sama jestem teraz młodą mamą i doskonale rozumiem o co chodzi w tej akcji. Ja mam szczęście, karmienie Maluszka piersią przebiega bez problemów, żadnych uczuleń na razie nie widać, więc nie muszę specjalnie dobierać sobie diety pod niego. Problem jest jednak inny. Z tak małym dzieckiem, nie mogę spędzać godzin nad przygotowaniem potrawy. Pokochałam teraz takie przepisy, które można robić po kawałku. Tu coś namoczyć, tu coś pokroić. I tak cały dzień można robić obiad w tak zwanych wolnych chwilach. Zazwyczaj wtedy, kiedy dziecko uzna za stosowne uciąć sobie drzemkę. A im mniej roboty tym lepiej.
Taką wygodną, prostą potrawą, a do tego sycącą i rozgrzewającą, jest fasolka po bretońsku. Klasyk.
Składniki (na Wielki Gar):
- 500 g dużej fasoli
- 250 g wędzonego boczku
- 500 g dobrej kiełbasy
- 2 cebule
- słoik koncentratu pomidorowego
- liść laurowy
- 2 łyżki suszonego majeranku
- sól, pieprz
Aby obiad był pełen przegryzać chlebem. Ja używam pysznego chleba na zakwasie. M. woli gruboziarnisty. Oba są kupne.
Fasolka po bretońsku to właśnie taka potrawa o jakich pisałam na początku. Robi się ją po kawałku i w każdej chwili można przerwać, bo np. Maleństwu zachciało się jeść/siusiać/bawić z mamą*. A boczkowi czy kiełbasie chwilowe poleżenie na patelni (z wyłączonym gazem oczywiście) przecież nie zaszkodzi.
.
* niepotrzebne skreślić
8 komentarzy:
u nas właśnie zniknął wielki gar fasolki :) smacznego !
Dziękuję :-)
Jasne, że czytałaś o sobie :)
A taka fasolka to pychota - wiadomo...
Ta fasolka niebo w gębie. Mój mąż zajada się nią, aż uszy mu si trzęsą ;)
Witam serdecznie,bardzo fajny opis dziewczyno w takim tonie powinno się pisać książki kucharskie,z werwą dowcipnie i przystępnie JESTEŚ WIELKA
DZIĘKI!!!!!!!!!! lol;-))))
rotfl, dzięki Gązo ;-)
Anonimko, bardzo się cieszę, że smakowało.
Właśnie gotuję 2 kg fasoli 1 kg kiełbaski Brodzkiej,70 deko boczku trzy cebule i reszta jak w przepisie.Sie będzie działo
Przepraszam że się wtrącę.Miła Dobromiło,jak dla mnie to jest przepis na średni "garnuszek":-)
Druga sprawa,w/g mnie troszkę za dużo "wędzonego".Proponowałbym dodać odrobinę kminku mielonego,poza tym wspaniały przepis,troszkę się na tym znam.Pozdrawiam Waldemar
Prześlij komentarz