Tę potrawę robię zazwyczaj, gdy wiem, że do domu wrócę późnym wieczorem, a poprzedniego dnia nie chce mi się nic pichcić. Wtedy wstawiam tylko na noc soczewicę do moczenia i następnego dnia rano w 20 minut przygotowuję obiad do odgrzania w pracy.
Przepis ma swoje korzenie w książce "Kuchnia indyjska wegetariańska"Joanny Sucheckiej i w przepisie na dal z pomidorami. Ma korzenie, bo właściwie to z oryginalnego przepisu praktycznie żaden składnik się nie ostał. Poczynając od tego, że ten podstawowy - groch zamienił się u mnie w soczewicę. Mimo to idea potrawy nie zmieniła się. A zatem u mnie wygląda to tak:
Przepis ma swoje korzenie w książce "Kuchnia indyjska wegetariańska"Joanny Sucheckiej i w przepisie na dal z pomidorami. Ma korzenie, bo właściwie to z oryginalnego przepisu praktycznie żaden składnik się nie ostał. Poczynając od tego, że ten podstawowy - groch zamienił się u mnie w soczewicę. Mimo to idea potrawy nie zmieniła się. A zatem u mnie wygląda to tak:
Składniki (na pudełko dla dwóch osób):
- 200 g zielonej soczewicy
- mały słoiczek koncentratu pomidorowego
- curry w proszku do smaku (ja sypię duużo)
- ryż
Zapakować wszystko do pudełka i oto mamy wegański fast food. W sam raz na lunchbox.
2 komentarze:
ale soczewicy nie trzeba moczyc. w tym jej cały urok :-)
No niby nie trzeba. Czasem jednak producenci na opakowaniu piszą, żeby namoczyć. I ja jako grzeczne dziecko robię co mi każą.
Prześlij komentarz