13 czerwca 2011

Koktajl truskawkowy dla Maleństwa

Nazwa mogłaby sugerować, że przepis pochodzi z "Książki kucharskiej Kubusia Puchatka". Ale tak nie jest. Chociaż tam też można znaleźć przepis na koktajl z truskawek. Ten jednak pochodzi z książki "Kuchnia malucha".

Na początku trochę obawiałam się dodania do koktajlu owocowego płatków owsianych, ale niepotrzebnie. Płatki sprawiają, że koktajl jest łagodniejszy w smaku, nie mówiąc już o tym, że pewnie jest też zdrowszy.

Składniki:
  • 3 łyżki płatków owsianych
  • 250 g truskawek (ponoć maliny lub banan też dobre)
  • szklanka jogurtu lub maślanki
  • szklanka soku pomarańczowego lub jabłkowego
  • łyżka cukru
Płatki owsiane zalać wrzątkiem i odstawić na kilka minut. Truskawki umyć i obrać z szypułek. Owoce, jogurt/maślankę, sok, cukier i odcedzone płatki zmiksować. Można zostawić kilka truskawek do dekoracji.


Maleństwu smakowało. Reszcie rodziny też.

3 maja 2011

Paratha z groszkiem

Czas na kolejne indyjskie danie w podróży Z widelcem po Azji. Po raz kolejny korzystałam z książki „Kuchnia indyjska wegetariańska” Joanny Sucheckiej. Ponieważ jednak musiałam przepis sklejać z kilku (bo stosowałam się do wskazówek typu: „zrobić jak w przepisie na to i to”), to końcowy może się różnić od tego książkowego. Poniższe jest sklejeniem w jedną całość mniej więcej czterech przepisów.

Ponieważ nie mam ghi, używałam zamiast niego oleju. Tam gdzie piszę „olej” wszędzie powinno się użyć ghi.

Składniki na ciasto:
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 2 szklanki razowej mąki (ja używam pszennej - grahama)
  • pół łyżeczki soli
  • łyżka oleju
Składniki na nadzienie:
  • 400-500 g zielonego groszku (używam mrożonego)
  • 2,5 łyżeczki zmielonej kolendry
  • pół łyżeczki kuminu
  • 1 zmielony goździk
  • pół łyżeczki chilli
  • pół łyżeczki soli
  • ćwierć łyżeczki kardamonu
  • ćwierć łyżeczki cynamon
Ugotować groszek, wymieszać z przyprawami i rozgnieść lub lekko podmiksować. Nadzienie gotowe.

Wymieszać mąki, sól i olej. Dolewać wody i wygniatać tak aby uzyskało konsystencję nadającą się do wałkowania. Wygniatać przynajmniej 5 minut.
Odrywać po dwa równe kawałki i rozwałkowywać na cieniutkie placki możliwie podobne do siebie. W tym czasie reszta ciasta powinna być przykryta wilgotną ściereczką. Na jeden z bliźniaczych placków nałożyć nadzienie, drugi posmarować olejem i położyć tłustą stroną na nadzieniu. Połączyć brzegi i lekko rozwałkować całość. Smażyć na małej ilości tłuszczu aż zbrązowieje. W książce kazali zrobić suche i chrupiące, ale mnie miękkie bardziej smakuje.

Z podanej ilości składników wychodzą mi 4 placki wielkości dużej patelni.


Kolejna moja potrawa z serii „brzydkie ale pyszne”…

Potrawa przygotowana w ramach akcji Ireny i Andrzeja

21 kwietnia 2011

Laddu

To chyba najbardziej oczekiwany przepis na tym blogu. Dawno zamierzałam go umieścić, ale nie składało się, bo rzadko robię laddu. Jest bardzo pracochłonne i zwykle mi się po prostu nie chce za nie zabierać. Tym razem było robione na specjalne zamówienie.

Dotychczas robiłam trochę spolszczoną wersję, wykorzystując mąkę kukurydzianą zamiast grochowej. Ale teraz mam już mąkę grochową zrobioną osobiście przez Mojego Kochanego Męża i mogę robić w pełni prawdziwe laddu. Porównując smak "prawdziwego" i "podrobionego" stwierdzam, że różnica nie jest duża, więc jak się nie ma mąki grochowej (a ja jej w żadnym polskim sklepie nie widziałam, nawet w Kuchniach Świata) spokojnie można ją zastąpić kukurydzianą. Nawet kolor mają podobny.

Ponieważ mąka produkcji MKM jest na razie bardzo gruboziarnista to muszę dodawać mniej masła niż w przepisie. Ale zamierzamy sobie sprawić odpowiednie sitko i ten problem zniknie.

Przepis pochodzi z książki „Kuchnia indyjska wegetariańska” autorstwa Joanny Sucheckiej.

Składniki:
  • 1,5 szklanki mąki grochowej (lub kukurydzianej)
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 200-300 g masła (dla bardzo gruboziarnistej mąki 150 g)
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • ewentualnie rodzynki lub orzechy
 Masło roztopić w garnku. Dobrze jest wziąć stosunkowo duży garnek, aby się wygodnie mieszało. Mąki wymieszać i wsypać do masła. Prażyć na małym ogniu przesuwając łopatką po dnie garnka aż mąki wyraźnie zbrązowieją. W książce jest napisane, że powinno to zając 20-30 minut. Mnie zawsze zabiera więcej. Nawet do godziny. Jeśli dodajemy orzechy lub rodzynki to należy je dodać pod koniec prażenia.
Zdjąć masę z ognia, dodać cukier i wymieszać.
Zostawić aż ostygnie na tyle, aby nie parzyło w palce, po czym formować w kulki.


Tym przepisem dołączam się do akcji Grumków Z widelcem po Azji. Dziwię się, że tak późno, bo kuchnie azjatyckie to przecież to co tygrysy lubią najbardziej.

Z racji użycia mąki z warzywa strączkowego dodaję też ten przepis do akcji Warzywa w słodyczach. Jakby ktoś się pytał jak się taką mąkę robi, to po prostu się mieli groch - cały lub w połówkach. MKM robi to śrutownikiem.

29 marca 2011

Sałatka na A jak ... ananas

Po pewnej przerwie wracam do udział w Barze sałatkowym.W tej edycji Pela rozpoczęła z nami "sałatkowy alfabet". Myślałam, myślałam i myślałam, co by za sałatkę na A zrobić. Nie wpadłam na nic oryginalnego, więc głównym składnikiem mojej sałatki stał się ananas. Wymyśliłam sobie połączenie ananasa z selerem naciowym, który smutno leżał na lodówce czekając na jakieś wykorzystanie. I wiecie co? Ananas i seler naciowy pasują do siebie idealnie! Aż się zdziwiłam, że tak dobrze współgrają. Na koniec dorzuciłam rodzynki, żeby nie było tak blado i sałatka gotowa.


Składniki
  • 300-350 g ananasów z puszki
  • 3 łodygi selera naciowego
  • garść rodzynek
  • 3 łyżki zalewy z ananasów
  • łyżeczka soku z cytryny
 Ananasa pokroić na kawałki, a selera na plasterki grubości ok. pół centymetra. Rodzynki namoczyć w zalewie z ananasów wymieszanej z sokiem z cytryny.

Wymieszać ananasa z selerem, dodać rodzynki wraz z zalewą i wymieszać. Odstawić na jakiś czas, aby się przegryzło.

27 lutego 2011

Kotlety warzywne

Ta potrawa jest moim wielkim sukcesem. Mój teść po pełnym rezerwy spróbowaniu stwierdził, że "to jest naprawdę dobre". Po czym powtórzył to (pochwałę) jeszcze trzy razy. Wydarzenie jest to wielkie, bo nasze gusty kulinarne mieszkają na antypodach względem siebie. Dotychczas tylko raz się zdarzyło, że jakąś potrawę pochwalił (a konkretnie po prostu klopsa). Dziwowisko tym większe, że tym razem jest to potrawa bezmięsna.

Składniki:
  • ok. 1/2 kg marchwi
  • 4 średnie pietruszki
  • 2 duże selery
  • 2 małe cebule
  • 2 jajka
  • 8 łyżek bułki tartej
  • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • pół łyżeczki soli
  • oliwa z oliwek
Marchewkę, pietruszkę i selery umyć, obrać i ugotować na parze.  Cebulę obrać i posiekać. Zeszklić cebulę na oliwie. Ugotowane warzywa zemleć lub posiekać. Ja użyłam do tego siekającej przystawki do blendera. Jajka roztrzepać i wymieszać z cebulą (można dorzucić razem z oliwą, na której się smażyła), warzywami i nacią (o przepraszam - z odrostami), posolić i dokładnie wymieszać dosypując bułki tartej.

Z masy formować płaskie kotleciki i smażyć na oliwie aż do przyrumienienia się.



Kotlety dobrze współgrają z sosem chrzanowym.

4 grudnia 2010

Muffiny z musli

Przepis pochodzi z książki "Rok z kuchni". Z tej książki robiłam już roladę jabłkową. Niestety jeszcze się nie dorobiłam muffinkowej formy, więc tradycyjnie robiłam je w postaci babeczek.

Składniki:
  • 150 g mąki pszennej
  • 75 g razowej mąki żytniej
  • 100 g musli (nie licząc tego do posypania)
  • 120 g rodzynek
  • 120 g cukru
  • 2 jajka
  • 250 g mleka
  • 100 g masła
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Stopić i ostudzić masło. Wymieszać mąki, proszek do pieczenia, musli, rodzynki, cukier i sól. Jajka ubić wraz z mlekiem i wymieszać z masłem. W sypkich składnikach zrobić dołek i wlać do niego mokre. Wymieszać. Jak to przy muffinkach ma być byle jak i z grudkami. Nałożyć od foremek z papilotkami lub natłuszczonych. Posypać musli. Piec 20 minut w temperaturze 210 stopni. Wyjąć z piekarnika, zostawić na 5 minut po czym wyjąć z foremek. Pozostawić na metalowej kratce do wystudzenia.

Idealne na drugie śniadanie.


3 grudnia 2010

Risotto z dynią

Ze sto lat nie robiłam risotta, właściwie to nie wiem czemu, bo je bardzo lubię.
Przepis pochodzi z "Encyklopedii kuchni włoskiej", tej samej z której mam przepis na pizzę i na lazanię. W tej książce większość składników jest podana w filiżankach, które ja traktuję jako szklanki, bo tak mi wynika z podanego na końcu przelicznika wag i objętości.

Składniki:
  • 1 kg obranej i oczyszczonej dyni
  • ćwierć szklanki oliwy
  • 2 szklanki ryżu
  • pół szklanki wytrawnego wina (w przepisie było białe, ja z braku laku użyłam czerwonego, na końcowy kolor potrawy to nie wpłynęło, bo dynia przebiła wszystko)
  • 4 szklanki rosołu (użyłam wywaru ziołowego co sprawiło, że przepis nagle stał się wegetariański)
  • szklanka startego żółtego sera
  • ćwierć szklanki masła
  • sól, pieprz
W oryginalnym przepisie zamiast żółtego sera był parmezan. Ja niestety w tej chwili go nie mam na stanie, stąd żółty ser. Ponieważ parmezan jest suchszy i mniej tłusty to zmniejszyłam też o połowę ilość masła (w przepisie było pół a nie ćwierć i tę drugą połowę dodawało się razem z serem).

Dynię pokroić na drobne kawałki. Stopić masło, dodać oliwę i do rozgrzanych tłuszczy wsypać kawałki dyni. Smażyć na małym ogniu do miękkości. Dodać ryż, smażyć przez 2 minuty. Cały czas trzeba mieszać, i teraz i w dalszych etapach, dalej nie będę już o tym pisać. Dodać wino i gotować na średnim ogniu, aż całe zostanie wchłonięte. Przyprawić. Dolewać po pół szklanki wywaru i gotować, aż dana porcja zostanie wchłonięta, po czym dolewać nową i tak w koło Macieju. Gdy skończy nam się wywar, to ryż powinien być miękki. W książce piszą, że powinno to zając 15-18 minut, ale mój ryż nie chciał chłonąc i zajęło mi to dwadzieścia kilka. Zdjąć z ognia, dodać ser i wymieszać. Jeść póki gorące.